Siedziałem sobie w pracowni kiedy zobaczyłem brata.
- Co tam u Ciebie Light?
- Nic Kazanie. Będziesz miał kolejną członkinię ma na imię River.
- Co!? ona przecież była w watasze Nocy! Oni nie wierzą!- Wykrzyczałem ze złości.
- Uspokój się. Ona wierzy. Obiecałem jej że będzie moją żona kiedy umrze.- Powiedział spokojnie co mnie rozzłościło.
- Jak mogłeś?! Jak mogłeś obiecać jej coś takiego? Przecież wiesz jaka jest za to kara! Hades spuści Axora z łańcucha. Jego Armia Piekieł zabierze Ciebie i ją. Zabiją was! Jesteś głupi jak osioł, nie jak but. Lepiej to odwołaj bo jak ojciec się dowie to masz kłopoty na hej. Uwierz mi że nie będę Cię wyciągał z Tartaru kiedy Hades Cie zabierze.
- Daj spokój ja ją kocham.
- Co?! Ty głupcze! Ojciec Ci tego nigdy nie wybaczy.- wykrzyknąłem i zmieniłem się. Złapałem brata i krzyknąłem:
- Ojcze przyjdź. Ojciec się pojawił. Schowałem brata pod płaszcz i podszedłem do ojca- Day'a.
- Ojcze cóż by się stało gdyby któryś bóg który siedzi sobie w Asgardzie obiecał śmiertelniczce miejsce między bogami?
- Synu mój ukochany. Każdy jest dla mnie waży i każdego kocham i go nie ukarzę ale kara spotka tę która go omamiła jeśli będzie nieśmiertelna to nieśmiertelność straci a jeśli nie to jej nigdy nie zyska. To żegnaj muszę iść.- powiedział i odszedł. Wyciągnąłem brata i powiedziałem:
- Słyszysz? Wyrzeknij się miłości bo... no sam słyszałeś.
- No tak. Ale są przecież eliksiry!
- Są i ich nie ma. Skończmy gatkę muszę się zająć rodziną.
- No dobrze.- Powiedział i zniknął.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz